Niedawno dobiegło końca nasze, współorganizowane z dziewczynami, wyzwanie czytelnicze. Najwyższa pora na podsumowanie całego naszego przedsięwzięcia, chociaż ostatecznie wyszło nieco inaczej, niż sobie to zaplanowałam.
Być może pamiętacie ten wpis z czwartego maja w którym to dokładnie opisałam wam ideę tej akcji i zachęcałam do wzięcia w niej udziału. Było to dokładnie dwa dni przed planowanym rozpoczęciem. Wyzwanie trwało dokładnie cztery tygodnie, podczas których to mieliśmy realizować wyznaczone samodzielnie przez siebie cele związane oczywiście z czytaniem. W moim przypadku cele te uległy zmianie wraz z wpływem czasu. Było to spowodowane przede wszystkim zbyt ambitnymi planami względem moich realnych możliwości. Ponadto obrałam sobie za cel w pierwszej kolejności książkę trudną, kompletnie poza obszarem moich zainteresowań, co było tylko strzałem w kolano, ale zacznijmy od początku.
Oto moje początkowe cele, wyznaczone jeszcze przed rozpoczęciem całego wyzwania.
* przeczytać łącznie ponad trzy-cztery książki
* przeczytać codziennie przynajmniej pięćdziesiąt stron
* przeczytać Karbalę, książkę do której poprzednio nie mogłam się zabrać
* napisać przynajmniej cztery wpisy w ramach wyzwania na blogu
A tutaj przekształcone cele, już w trakcie wyzwania:
* przeczytać łącznie ponad cztery książki. Audiobooki i PDF też się liczą.
* przeczytać codziennie przynajmniej 10 stron
* przeczytać jakąś starszą książkę, którą uwielbiałam, aby móc znowu polubić czytanie :)
Jak można zauważyć, zamiast w ilość, można powiedzieć, że poszłam poniekąd w jakość. Zrezygnowałam z określonej liczby stron na rzecz zbudowania w sobie na nowo i wzmacniania, nawyku codziennego sięgania po książkę samego w sobie. Głównym celem stał się po prostu powrót do regularnego czytania i polubienia na nowo tej czynności. Chciałam na nowo zatęsknić za czytaniem.
W praktyce
Jak to wszystko wypadło w praktyce? Ostatecznie udało mi się przeczytać 4,5 książki, co daje łącznie około 1858 stron. Są to tylko i wyłącznie książki w formie papierowej. Oprócz tego 194 strony w wersji PDF. Ostatecznie jest to więc 2052 strony! Wow, dopóki sama sobie tego nie podliczyłam, nie sądziłam, że aż tyle się tego uzbierało! Codziennie czytałam faktycznie po 10-15 stron i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że znowu ciągnie mnie do czytania. Na nowo to polubiłam!
Niestety jeśli chodzi o wpisy na blogu, nie mam się tutaj czym pochwalić, bo pojawił się zaledwie jeden wpis.. Cóż, lepsze to niż nic, ale mogłam to zdecydowanie lepiej zaplanować.
Co dało mi wyzwanie?
- Na nowo polubiłam czytanie!
- Przeczytałam łącznie ponad dwa tysiące stron i ponad cztery książki!
- Wyzwanie samo w sobie stanowiło świetną motywację do działania
Braliście udział w wyzwaniu? Jak Wam poszło?
Chętnie! :)
OdpowiedzUsuń